Przygoda w zaświatach

Drogi pamiętniczku jest mi bardzo wstyd, tzn. było mi wstyd tylko następnego dnia po feralnym wydarzeniu, teraz już mi nie jest, bo wstyd to kraść. Dokładnie miesiąc temu miałem się pokazać na salonach wśród ludzi z klasą, zaprezentować się miałem z najlepszej strony, lecz moje cebulowe geny nie pozwoliły mi na to.

Dostałem zaproszenie na bankiet organizowany przez moją ukochaną firmę, na której miałem otrzymać nagrodę za najbardziej Januszowego pracownika roku, na imprezie pojawili się niemal wszyscy dyrektorzy, kierownicy i prezesi. Udało mi się uścisnąć dłoń prezesa, gdy mi nagrodę wręczał, oczywiście ręki nie myłem przez tydzień, niestety musiałem w końcu to zrobić, jak dotknąłem żula w tramwaju. Po wręczeniu nagród myślałem, że rozpoczniemy kulturalną degustację wódki, lecz nic bardziej mylnego. Dyrektor ze Sosnowca, którego miałem okazję poznać na początku mojej kariery, krzyczy pierwsza kolejka bez popity no, chyba że jesteś baba jako że kobietą nie jestem, to wypiłem bez popity. Jeżeli chodzi o muzykę, to leciały jakieś stare badziewie, liczyłem na hazela i cypisa. Gdy już się spiłem jak większość zebranych gość zacząłem densem świrować na parkiecie. Podczas nakurwiana węgorza jakieś kobiety podchodzą do mnie i proszą, abym podszedł do dj i powiedział mu, aby zagrał coś szybszego. Idę więc do dj i mu mówię poproszę hazela i cypisa. I nagle jeb zaczął grać hazel weź pigułę, to zabrałem mu mikrofon i krzyczę jadą jadą świry jadą i wszyscy na sali krzyczą za mną. Od tego momentu to już była impreza techno. Wypiłem jeszcze parę kieliszków, lecz niestety film mi się urwał, wiem tylko, że obudziłem się na podłodze  korytarza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *