Drogi pamiętniczku ostatnimi w moim nic nieznaczącym życiu wydarzyło się coś niezwykłego. 25 dnia roku pańskiego spotkałem się z niewiastą na „oglądanie filmu„ pod kocykiem w zimowy wieczór, a jak do tego doszło, tego się nawet filozofom nie śniło.
W pewien piątkowy wieczór udałem się na spotkanie integracyjne z kolegami z pracy, głównym tematem rozmów byli janusze (specjalnie małą literą), którzy myślą, że wydymają Freda, ale to Fred wydyma ich. Impreza się szybko skończyła, więc część osób pod moim przewodnictwem udała się do innego lokalu, gdzie podawany jest napój bogów pod nazwą „Harnaś”. W tym, że lokalu poznałem, wydawać by się mogło szarą myszkę, a jak z nią nawiązałem kontakt, tego nie pamiętam, najważniejszą i zarazem najdziwniejszą rzeczą jest to, że wymieniłem się z nią danymi kontaktowymi. Pisałem z nią tydzień i odpierdalałem szajs, aby zaruchać aż w końcu wprosiłem się do niej na chatę w celu „obejrzenia filmu„ pod kołderką. Na miejscu okazało się, że ona nie ma telewizora, zastanawiałem się, po co zapraszać kogoś na oglądanie filmu jak się nie ma telewizora, ale odpowiedź na moje pytanie pojawiła się po niespełna 30 minutach gównianego filmu z aktorem, którego imię zaczyna się na Kar a kończy się na olak. Z pozoru szara myszka okazała się zwykłą ladacznicą, zaczęła mnie dotykać po kolanie i zbliżać się ręką do mojego krocza niewiele zastanawiając, zacząłem się do niej dobierać i chwilę później poszliśmy w ślinę. Wydawać by się mogło, że w końcu by mi się udało zasmakować kobiety, lecz niestety nie dla psa, kiedy miałem zanurzyć swoją głowę do jej jamy poczułem palcem, że w środku znajduje się mentos, myślałem, że to jakiś dziwny fetysz więc aby jej nie urazić, wziąłem tego mentosa w usta i go przegryzłem, zamiast lodowej świeżości moje usta wypełniły się ropą, zacząłem się rzucać i zrzygałem się na łóżko. Szybko wybiegłem z mieszkania i zrzygałem się na klatce schodowej. Zerwałem z nią kontakt i już nie mam zamiaru zbliżać się do kobiet po tym traumatycznym przeżyciu.